To nie będzie rasowy
dziennik budowy. Nie mam ani serca ani wiedzy, żeby komuś doradzać przy tak
odpowiedzialnym projekcie jak budowa domu.
Ten pamiętnik będzie raczej luźnym zapisem tego, co z naszą
budową będzie związane.
Na razie nic jeszcze nie budujemy. Miejsce, które wybraliśmy
pod nasz dom, ciągle jeszcze jest cichym, zielonym odludziem, gdzie ptaki
zakładają gniazda a sarny przychodzą wieczorami do sadu.
W naiwności swojej sądziliśmy, że decyzja równa się
realizacji.
Nie miało być w tym roku ogródka, bo będziemy budować dom. Miałam
się nie doczekać pomidorów, bo będziemy budować dom. Już żałowałam swojej winorośli, bo będziemy
budować dom.
Lato weszło w ostatnią fazę a moje pomidory mają się dobrze.
Winorośl owocuje jak szalona. Tylko ogródek wygląda jak opuszczony. Widać, że
nikt w nim nie przykładał się do pracy.
Budowa domu odbywa się na razie w urzędach i na kartkach.
Podobno lepiej popełniać błędy na papierze niż po wylaniu fundamentów. Kluczymy
więc między projektami, wnioskami i marzeniami.
Czy będę pisać o rodzajach pustaków? Na razie nawet za
bardzo nie wiem co to są pustaki. Ale jeśli tylko taka pozycja pojawi się na
mojej liście, to na pewno o niej opowiem.
Już mój słownik wzbogacił się o słowa wcześniej mi nieznane,
jak pompa ciepła czy rekuperatur (wiem, wiem, mnie też się kojarzy z drobiem).
Podejrzewam, że z biegiem czasu będę mogła służyć wiedzą fachową z wielu
dziedzin.
Na razie raczej entuzjastycznie podchodzę do naszej
przyszłości. Do zimy daleko. Wszystko może się wydarzyć zanim drogę do naszego
Domu na końcu zasypią śniegi.
Tak wygląda miejsce pod nasz Dom na końcu
A to niespodzianka, drugi blog... I równie ciekawy jak pierwszy... Bede obserwować i poznawać z innej, niekulinarnej strony :)))
OdpowiedzUsuń