Słyszeliście o projekcie wykonawczym?
Ja też nie. Do wczoraj.
Nie należy się unosić pychą i
twierdzić, że nic nie jest w stanie go zaskoczyć.
Mnie wydawało się, że skoro mamy ze
cztery kilo projektu, kartkę A4 zezwolenia na budowę i ogromne
zapasy entuzjazmu, to nic więcej nam nie brakuje.
Kolejny raz się myliłam. Projekt
„domu jednorodzinnego z garażem wolnostojacym” nie jest
równoznaczny z posiadaniem projektu wykonawczego.
Cóż to za czort? Otóż cała
wyliczanka budowlana mieści się w tymże projekcie. Ile prętów i
jak giętych, ile dachówki, jakie grube ocieplenie, rodzaj materiału
na podjazd i jego ilość...
Gdybym zaczęła wymieniać zawartość
tego projektu, to podejrzewam, że umarlibyście z nudów lub używali
mojego bloga jako środka nasennego. Ja sama wczoraj, podczas
spotkania z naszym projektanckim teamem, dyskretnie ziewałam do
rękawa.
Ciekawe ile razy otworzę buzię ze
zdziwienia i ile razy okaże się, że znów nabyłam nowej wiedzy.
Teoretycznie to nawet pożyteczne, ale
wierzcie mi, nie wiąże swojej przyszłości z branżą budowlaną.
Panowie architekci zaaplikowali nam
kolejną dawkę umiarkowanego optymizmu i poszli sobie pracować na
projektem wykonawczym.
Do domu pod lasem powoli zbliża się
wiosna. Smutno wyglądają resztki mojego ogródka.
Jeszcze nie wiedziałam żadnego ze
stałych mieszkańców ale jestem pewna, że gdy tylko zbliżyliśmy
do pierwszych drzew w sadzie, dziesiątki oczu z niepokojem śledziły
każdy nasz ruch.
Pewnie część menażerii przeniosła
się jesienią do domu. Jak co roku czeka ich szok wiosenny w
ludzkiej i kociej postaci.
Nasze futra domowe już czują pismo
nosem i kłaki zrzucają w ilościach hurtowych. Nie ma takiego
ciucha i takiego przedmiotu, który byłby ich pozbawiony. Mam
wrażenie, ze rosną wszędzie. Powietrze, którym oddychamy oprócz
tlenu i azotu ma znaczący procent kociej sierści.
Jak dobrze będzie wypuścić bandę na
łąki i zapomnieć na chwilę o włosach w szkłach kontaktowych.
Mało budowlana ta notka.
Póki co wolnym kroczkiem zmierzamy ku
wykopaniu pierwszej dziury. Ale na razie sprawdzam prognozę pogody.
I zastanawiam się czy to już jest dobry moment by porzucić miasto.
Może za tydzień. Może za dwa...
Najważniejsze,że notka budowlana jest...w towarzystwie wspaniałych kotów:)
OdpowiedzUsuń