Chyba czas spojrzeć prawdzie w oczy.
Nie wybuduję żadnego domu.
Czas pędzi a ja z każdym miesiącem
mam mniejszą motywację na kopanie się z koniem.
Ilość pytań związanych z ewentualną
budową zajęła by już objętość 12 tomowej encyklopedii.
Niestety odpowiedzi na moje wątpliwości brak. Każda próba ich
wyjaśnienia kończy się usypiającym „ty się nic nie martw”.
Zrobiłam więc skrótowy bilans. Takie
„winien” i „ma” na potrzeby indywidualne.
Co mam? Projekt.
Czego nie mam? Całej reszty.
Hurra optymizm MMŻ jest dla mnie
zagadką. Chociaż nie, nie zagadką, bo przecież znam go od lat.
Czy dwie osoby są w stanie wybudować
dom? Oczywiście. Dajecie im budżet, projekt i jakieś 7-8 lat i
macie dom postawiony.
Zakładając oczywiście, że wszystko
pod budowę jest przygotowane. Czyli drzewa wykarczowane, miejsce pod
np. szambo wyznaczone, ruiny na drodze usunięte, prąd doprowadzony.
Jeżeli któryś w punktów wypada,
początek prac ślizga się po dość niepewnym gruncie.
Skąd optymizm, że do jesieni dom stoi
a potem to już bułka z masłem?
Czy ja chcę następne lata spędzić
doglądając budowy? Nie chcę.
Nie mam już dwudziestu lat. Nie chcę
ostatniej dekady mojego życia spędzić na gonieniu mrzonek.
Chcę mieć kuchnię. Chcę mieć
dostęp do moich książek. Chcę wiedzieć gdzie zimuje mój kostium
kąpielowy. Nie chcę zgadywać czy buty do konnej jazdy są tu czy
tam. Chcę pewności, stałości. Chcę domu. Nie kiedyś, nie potem,
nie za dziesięć lat. Chcę domu teraz. Już.
Kiełkuje mi w głowie pomysł. Żadna
tam odkrywcza idea. Pomysł, który już mignął nam dwa lata temu.
Pora by uzmysłowić MMŻ powagę
sytuacji. Mam nieodparte wrażenie, że MMŻ na to czeka.
Czeka nas całkowita zmiana planów.
Ale dzięki temu mam realne szanse na wiosnę zamieszkać w swoim
domu.
nieco później:
Coś tam się niby dzieje, ktoś coś
niby robi. Na pewno znacie pojęcie języczka u wagi. U mnie takim
języczkiem u wagi była środa. To był dzień w którym (nie, nie,
nie wypłynęła ryba) podjęłam decyzję.
Najpierw przez kilka nocy nie spałam a
potem kilkadziesiąt godzin intensywnie myślałam robiąc tabelki z
plusami i minusami. I wynik był następujący. Zamiast jednego domu
będę mieć dwa. Letni i zimowy. Czyli niby jak dotychczas. Tak. I
nie.
Limonkowa rewolucja!
OdpowiedzUsuńNo proszę, czyli jest rozwiązanie, bilans zysków i strat jest jak najbardziej,,,,po Twojej mysli.Tak trzymać.
OdpowiedzUsuń:)))