Wniosek numer jeden oddany. Odbyło się
bez bólu, utarczek słownych i donoszenia dokumentów. Tauron
pokazał ludzką twarz, okazując zdziwienie tylko w jednym momencie.
Wyjaśnienie tajemniczej liczby oznaczającej pobór mocy nie wpadło
mi do głowy. Liczbę zasugerował architekt i ani mi było w głowie
dyskutować na ten temat. Sądząc po pytającej minie pani z
Taurona, liczba ta jest bardziej odpowiednia małej fabryczce niż
domkowi pod lasem. Na razie nie drążymy tematu.
Z wodą sprawa okazała się
długofalowa. Warunki dostałam od ręki. Jak obiecano, tak zrobiono.
Cóż kiedy okazało się, że to dopiero początek. Teraz muszę
zdobyć projekt mojej sieci wodnej. Czyli gdzie podłączenie, jak
długie, na jakiej głębokości. Pojawiły się tajemnicze nazwy w
postaci studzienek, przepustowości, …. Jak nietrudno się domyślić
projekt może zrobić tylko wysoko specjalizowany fachowiec.
Przypadkiem, na biurku, w gminie poniewierała się odpowiednia
wizytówka. Skorzystałam z niej i cała nadzieja teraz w owocnej
współpracy naszego Guru z wodociągami. Termin pesymistyczny na
gotowy projekt to koniec miesiąca, optymistyczny to dwa tygodnie.
Trzymajcie kciuki.
Następny punkt programu to wniosek o
wytyczenie zjazdu z drogi państwowej na naszą działkę. Tu sprawa
okazała się trudniejsza. Urzędnik ma zawsze rację. Nawet jak jej
nie ma.
Już wspominałam, że za pierwszym
razem facet od dróg wymigał się z szybkością błyskawicy. Moje
drugie podejście było podparte stosowną mapą. Miałam pecha.
Fachowca od dróg nie było. Urlop.
Za to urzędniczka próbowała nam
udowodnić, że to co mamy na mapie, to możemy sobie ewentualnie
wkleić do pamiętnika. Ona wie lepiej. Mało tego, ona zna wszystkie
mapy na pamięć. Zaniemówiłam. Czy Chuck Norris o tym wie?
Na dowód swojej wszechwiedzy wyjęła
z szafy mapę, dźgnęła palcem wskazaną drogę….i okazało się,
że to ja mam rację. Moja droga nie jest powiatowa, a jak
najbardziej gminna. Kamień z serca. Teraz niech gmina bierze się do
roboty. Oczywiście po urlopie.
Kiedyś bylo takie powiedzenie:punkt 1. Szef ma zawsze racje, punkt 2.jeśli szef nie ma racji, patrz punkt 1.czasem to samo tyczy sie urzędasów..Twój dzisiejszy post...uświadomił mi, że warto się upierać przy swoim...nawet przy trudnych przypadkach...ta....Serdeczności:))))
OdpowiedzUsuńUrlop sie urzednikom nalezy. Ale warto go przeczekac dla miny pani z uyrzedu, ktora znala 'wszystkie drogi'. Tak tak!
OdpowiedzUsuń