sobota, 14 czerwca 2014

Rewolucja czyli zacznijmy od nowa

Chyba czas spojrzeć prawdzie w oczy. Nie wybuduję żadnego domu.
Czas pędzi a ja z każdym miesiącem mam mniejszą motywację na kopanie się z koniem.
Ilość pytań związanych z ewentualną budową zajęła by już objętość 12 tomowej encyklopedii. Niestety odpowiedzi na moje wątpliwości brak. Każda próba ich wyjaśnienia kończy się usypiającym „ty się nic nie martw”.
Zrobiłam więc skrótowy bilans. Takie „winien” i „ma” na potrzeby indywidualne.
Co mam? Projekt.
Czego nie mam? Całej reszty.
Hurra optymizm MMŻ jest dla mnie zagadką. Chociaż nie, nie zagadką, bo przecież znam go od lat.
Czy dwie osoby są w stanie wybudować dom? Oczywiście. Dajecie im budżet, projekt i jakieś 7-8 lat i macie dom postawiony.
Zakładając oczywiście, że wszystko pod budowę jest przygotowane. Czyli drzewa wykarczowane, miejsce pod np. szambo wyznaczone, ruiny na drodze usunięte, prąd doprowadzony.
Jeżeli któryś w punktów wypada, początek prac ślizga się po dość niepewnym gruncie.
Skąd optymizm, że do jesieni dom stoi a potem to już bułka z masłem?
Czy ja chcę następne lata spędzić doglądając budowy? Nie chcę.
Nie mam już dwudziestu lat. Nie chcę ostatniej dekady mojego życia spędzić na gonieniu mrzonek.
Chcę mieć kuchnię. Chcę mieć dostęp do moich książek. Chcę wiedzieć gdzie zimuje mój kostium kąpielowy. Nie chcę zgadywać czy buty do konnej jazdy są tu czy tam. Chcę pewności, stałości. Chcę domu. Nie kiedyś, nie potem, nie za dziesięć lat. Chcę domu teraz. Już.
Kiełkuje mi w głowie pomysł. Żadna tam odkrywcza idea. Pomysł, który już mignął nam dwa lata temu.
Pora by uzmysłowić MMŻ powagę sytuacji. Mam nieodparte wrażenie, że MMŻ na to czeka.
Czeka nas całkowita zmiana planów. Ale dzięki temu mam realne szanse na wiosnę zamieszkać w swoim domu.

nieco później:
Coś tam się niby dzieje, ktoś coś niby robi. Na pewno znacie pojęcie języczka u wagi. U mnie takim języczkiem u wagi była środa. To był dzień w którym (nie, nie, nie wypłynęła ryba) podjęłam decyzję.

Najpierw przez kilka nocy nie spałam a potem kilkadziesiąt godzin intensywnie myślałam robiąc tabelki z plusami i minusami. I wynik był następujący. Zamiast jednego domu będę mieć dwa. Letni i zimowy. Czyli niby jak dotychczas. Tak. I nie.