środa, 18 września 2013

Chuck Norris i mapy

Wniosek numer jeden oddany. Odbyło się bez bólu, utarczek słownych i donoszenia dokumentów. Tauron pokazał ludzką twarz, okazując zdziwienie tylko w jednym momencie. Wyjaśnienie tajemniczej liczby oznaczającej pobór mocy nie wpadło mi do głowy. Liczbę zasugerował architekt i ani mi było w głowie dyskutować na ten temat. Sądząc po pytającej minie pani z Taurona, liczba ta jest bardziej odpowiednia małej fabryczce niż domkowi pod lasem. Na razie nie drążymy tematu.
Z wodą sprawa okazała się długofalowa. Warunki dostałam od ręki. Jak obiecano, tak zrobiono. Cóż kiedy okazało się, że to dopiero początek. Teraz muszę zdobyć projekt mojej sieci wodnej. Czyli gdzie podłączenie, jak długie, na jakiej głębokości. Pojawiły się tajemnicze nazwy w postaci studzienek, przepustowości, …. Jak nietrudno się domyślić projekt może zrobić tylko wysoko specjalizowany fachowiec. Przypadkiem, na biurku, w gminie poniewierała się odpowiednia wizytówka. Skorzystałam z niej i cała nadzieja teraz w owocnej współpracy naszego Guru z wodociągami. Termin pesymistyczny na gotowy projekt to koniec miesiąca, optymistyczny to dwa tygodnie. Trzymajcie kciuki.
Następny punkt programu to wniosek o wytyczenie zjazdu z drogi państwowej na naszą działkę. Tu sprawa okazała się trudniejsza. Urzędnik ma zawsze rację. Nawet jak jej nie ma.
Już wspominałam, że za pierwszym razem facet od dróg wymigał się z szybkością błyskawicy. Moje drugie podejście było podparte stosowną mapą. Miałam pecha. Fachowca od dróg nie było. Urlop.
Za to urzędniczka próbowała nam udowodnić, że to co mamy na mapie, to możemy sobie ewentualnie wkleić do pamiętnika. Ona wie lepiej. Mało tego, ona zna wszystkie mapy na pamięć. Zaniemówiłam. Czy Chuck Norris o tym wie?

Na dowód swojej wszechwiedzy wyjęła z szafy mapę, dźgnęła palcem wskazaną drogę….i okazało się, że to ja mam rację. Moja droga nie jest powiatowa, a jak najbardziej gminna. Kamień z serca. Teraz niech gmina bierze się do roboty. Oczywiście po urlopie.  

2 komentarze:

  1. Kiedyś bylo takie powiedzenie:punkt 1. Szef ma zawsze racje, punkt 2.jeśli szef nie ma racji, patrz punkt 1.czasem to samo tyczy sie urzędasów..Twój dzisiejszy post...uświadomił mi, że warto się upierać przy swoim...nawet przy trudnych przypadkach...ta....Serdeczności:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Urlop sie urzednikom nalezy. Ale warto go przeczekac dla miny pani z uyrzedu, ktora znala 'wszystkie drogi'. Tak tak!

    OdpowiedzUsuń