poniedziałek, 16 września 2013

Wnioski biorą początek i ucieczka urzędnika



Skończył się romantyzm, zaczął się realizm. Póki zastanawialiśmy się gdzie będzie kuchnia lub jaki zobaczymy widok z okien sypialni było romantycznie. Nawet niezbyt tajemnicze zniknięcie koparki można było rozpatrywać w kategoriach „przygoda”.
Teraz na scenę wkroczyła rzeczywistość. Lista dokumentów, które dają początek naszej chatce zaczyna się od mapek. Wyjazd do odpowiedniego organu stał się koniecznością.
Lepsza jestem w romantyzmie niż realizmie.
Na razie konieczność zawiodła mnie do Gminy. Ilość zezwoleń i wniosków na razie nie jest imponująca ale to nie znaczy, że schody się nie rozpoczęły. Pierwszy odcinek ma tytuł : Zezwolenie na zjazd z drogi publicznej. 
Nasz kawałek podłogi leży z dala od dróg, które wyglądałyby na publiczne. Nie dajcie się jednak zwieść pozorom. To, że nawierzchnią jest urocza trawa, na środku rosną krzewy bzu a w samym centrum pyszni się ponad stuletnia lipa, nie znaczy, że droga nie jest publiczna. Jest jak najbardziej własnością gminy. I jeśli chcesz z tej drogi zjechać do siebie musisz wypełnić stosowny wniosek, dołączyć mapkę i dowód na to, że w ogóle możesz marzyć o zjedzie czyli jakiś akt własności. Niestety administrację mamy rozbudowaną. Płacić jej trzeba, więc stosowny wniosek musi być również okupiony stosowną opłatą. Tym razem 82 zł.

Człowiek, który jest w mojej gminie odpowiedzialny za tego typu papierki pozbył się mnie z szybkością światła. Stwierdził, że moja droga jest powiatowa a nie gminna, a to zupełnie inna para butów. Pokiwałam głową, podziękowałam za informację i nagle mnie olśniło.
Jaka powiatowa?! Całość ulicy jak najbardziej należy do powiatu, ale zapomniany przez urzędy, Boga i ludzi kawałek polnej ścieżki jest jak najbardziej gminny. Popędziłam do urzędnika, żeby sprawę wyprostować, ale ten zniknął z urzędu. Niezbyt ufam swojej pamięci, więc sprawdzenie faktu powiatowości lub gminności mojej drogi odbyło się dopiero po powrocie do domu. Miałam rację. Marna satysfakcja skoro do urzędu daleko. Czyli czeka mnie kolejna wizyta w jednej sprawie.

Punkt drugi to wniosek o warunki wodne. Tu sprawa była prostsza. Tu okazało się ile może sprawić życzliwy urzędnik. Początek nie zapowiadał się obiecująco, bo kierownika nie było. Miejsce eksponowane zajmował jakiś młody człowiek, który na mój widok wyraźnie się przestraszył.
Potem było tylko lepiej. Młody człowiek poprosił o numer mojego telefonu i obiecał zadzwonić. Kiedy faktycznie zadzwonił nie wierzyłam własnym uszom. Przez telefon dowiedziałam się, że potrzebuję na razie wniosku o zapotrzebowaniu na wodę na czas budowy. Do tego powinnam mieć mapkę i jakiś dokument własności. Obiecano mi, że sprawa zostanie załatwiona od ręki. Co więcej, kierownik zostawił swój numer telefonu w razie jakichkolwiek wątpliwości. Czyli można i tak.


W kolejce czeka mnie wycieczka do zakładu energetycznego. W jakim celu? A jakim by innym jeśli nie z wnioskiem. Tym razem o przyłączenie linii. Znów jest potrzebna mapka, akt własności i tajemniczo skonstruowany wniosek. Dobrze, że architekt wie o co w tych symbolach chodzi.  

                                         jesień wkroczyła na salony

3 komentarze:

  1. Witaj Limonko :)
    Gdy przeczytałam Twój post zaraz dwie sprawy stanęły mi przed oczami:
    1)niedawne nasze bieganie po urzędach, które najszybciej jak się da wypchnęłam z pamięci 2)jednocześnie poczułam ogromne zapotrzebowanie społeczeństwa na Pannę Lemon /z filmu o Herkulesie Poirot :)/ która sprawy papierkowe miała w małym paluszku :DDD

    Życzę aby teraz było już tylko lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Limonko,:)))mnie ten problem nie dotyczy, bo mieszkam w mieszkaniu, ale wiem ile formalności i ile trzeba się nachodzić aby załatwić pozwolenia itp?Ile trzeba się nachodzić , naprosić. Życzę Ci powodzenia i sil i wszystkiego dobrego....i, żeby było tylko lepiej.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Urzednik to taki maly magnat w obrebie swojego biurka. I jak ze wszystkimi magnatami - trudno do niego dotrzec, ale jak juz sie uda to wszystko jest latwiejsze ;)

    OdpowiedzUsuń