wtorek, 24 września 2013

Powrót guru i paliki


Guru zareagował. Pojawił się w całej swojej gurowej postaci i przywiózł mapy pokazujące zjazd z naszej drogi. Dobre i to. Postraszył mnie wizytą geodety, który podobno w sobotę przyjedzie wbijać paliki wyznaczające nasze M ileś. Nawet stół w kuchni zostanie zaznaczony. Czyli z kartki papieru przeszliśmy w teren. Znowu będę mogła przejść się z kuchni do salonu. Hipotetycznie.
Finalizacja spraw papierkowych przewidywana jest na październik. Doświadczenie mi podpowiada, żeby się nie przywiązywać do tej daty. Pół roku w przód, czy pół roku w tył nie robi specjalnej różnicy. Architektowi. Nam, owszem.

Zresztą, znając prawa rządzące ludzkim losem, w październiku spadnie pierwszy śnieg i od listopada nadpłynie mała epoka lodowcowa. Skują nas lody i śniegi i do prac polowo ziemnych będzie można wrócić w następnym stuleciu. Brzmi pesymistycznie? Cóż, jeśli opóźnienie zaczyna się liczyć nie w miesiącach a w latach, to może to być powód do niepokoju. 


Niedługo braknie mi pomysłów do zdjęć. 

2 komentarze:

  1. Limonko, na razie Ci pomyslow nie braklo, to dlaczego mialoby braknac teraz? Jesien jest inspirujaca, nawet jesli mamy ogladac zjecia tylko kotow i kubkow herbaty!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, nic Ci nie braknie, zawsze można coś fajnego sfotografować:)))trzymam kciuki za dalszy obrót sprawy:))))serdeczności:)))

    OdpowiedzUsuń